Wylogowanie

Ostatni post pojawił się tutaj w maju ubiegłego roku. Skłamałbym pisząc że od tamtego czasu miałem ochotę cokolwiek publikować. Przeciwnie – przez ten czas wolałem skupić się na rzeczach ważnych a dalece odległych od biegania.

W tym czasie zauważyłem też coraz większą szkodliwość/bezużyteczność social apek jak insta czy fb. Ostatnio usunąłem je z telefonu. Wciąż jednak łapałem się na tym że „po co właściwie wyjąłem telefon?” Poczucie uwolnienia dało mi dopiero wyłączenie wszystkich powiadomień poczt i liczników na ikonkach apek.

Wracając do biegania

Nie odpuściłem. Nie trenuję na poważnie jak do zawodów czy sezonu – ale zdarza mi się biegać kilka razy w tygodniu. Takie podejście umożliwiło mi spokojną pracę nad techniką biegu, niemożliwą w regularnym cyklu, gdzie zmęczenie jest na porządku dziennym. Zmęczenie które wyklucza czucie ciała tak potrzebne przy tego typu pracy.

Gimme some details!

W wielkim skrócie – przez długi czas skupiałem się na szerokim kroku biegowym – czyli takim gdzie ślady butów stawiam nie w jednej, a raczej po obu stronach jednej linii a jeszcze lepiej – w pewnej odległości od niej. Łańcuchowo wymusiło to zmianę pracy stóp, podudzi, ud oraz – wreszcie – poczułem pracę w stawie biodrowym. Każdy z etapów to naturalnie na nowo przerabianie rewelacji związanych z uruchomieniem nieużywanych grup mięśniowych – a więc niemożebne DOMSy oraz poczucie bycia rozjechanym przez walec.

Efekty

Rozbiegania biegane na luzie z półtorametrowym krokiem, kadencją 155, czy też dwumetrowe kroki przy tempach ~3:30 i kadencji 165. Pokazuje to potencjał jeśli zacząłbym trenować – podniesienie kadencji przy takim kroku to już solidne tempo amatora nawet na dystansie 5km.

Co dalej

Nie wiem. Może niedługo wrócę na regularny rytm treningowy, a może nie. Nie spieszy mi się – szczególnie że w tym roku już wiele nie ugram, ale w przyszłym – wchodzę do nowej, profesjonalnej kategorii wiekowej.(((

Post navigation