SRT – przebudowa

Mijający sezon totalnie zmarnowałem, przynajmniej z perspektywy startów, poprawy życiówek, formy czy w ogóle czegokolwiek. Ostatni półmaraton w 1:22 jest tego dowodem. Wspomniałem w relacji że to jeden z moich słabszych występów na tym dystansie i że nawet niektóre treningi, z uwzględnieniem schłodzenia pokonywałem szybciej. Cóż – udało mi się znaleźć dokładne dane – 17 miejsce ze wszystkich dystansów półmaratońskich. Znajdują się w śród nich zawody, jak i po prostu niedzielne treningi BNP

Screenshot z serwisu smashrun.com na którym można przeprowadzić całkiem sympatyczne analizy

Dotarło do mnie dobitnie że totalnie straciłem wytrzymałość.. tylko że nad czym tu płakać – czy ja ją w tym roku trenowałem, czy chociaż podrażniłem? Jasne że nie. Przed wakacjami byłem u progu wejścia w mocniejszy trening z naciskiem na wytrzymałość. Ale zamiast oraćć, uruchomiłem zawór bezpieczeństwa i wybrałem 2 tygodnie roztrenowania. Dlaczego? Mój organizm dawał mi wczesne sygnały ktore wiedziałem że skończą się kontuzją jeśli nie odpuszczę. Znane już z doświadczenia ćmienie w prawym podudziu kiedyś zatrzymało mnie na półtora miesiąca, uniemożliwiając nawet komfortowe chodzenie. Zahamowałem zawczasu i po krótkiej przerwie, niespiesznie wróciłem do studiowania techniki biegu od początku, bez ciśnienia i przemęczania.

Przeglądając swoje zdjęcia z półmaratonu i nagrania z treningów wciąż coś haczy mi w moim ruchu. To ciągle nie jest to, co chciałbym biegać. Jednocześnie widzę postęp w porównaniu do poprzednich lat, niemniej nie jestem w pełni zadowolony. Wciaż zbyt dużo walki z ciałem, za ciężko, siłowo. Wkurzam się nieco, ale gdy na treningu uda mi się złapać dobrą sprężynę, to wrażenia są tak niesamowite, że nie żałuję obranej drogi. Miazga, proszę państwa, banan na twarzy mrużące się z rozkoszy powieki.

Pora zacząć obmyślać jakoś plan treningowy. Nie z perspektywą startu w konkretnym wydarzeniu, a raczej samopowtarzającą się pętelkę z rozwojem krok po kroczku.