Wyjazd do Iten pozostawił w mojej pamięci coś więcej niż tylko kilkanaście kolejnych dni. Poza treningową rutyną, codziennie spacerowałem po mieście przyglądając się życiu mieszkańców. Ten miniporadnik to zlepek przemyśleń i obserwacji – może przyda się komuś z Was, na pierwszą wizytę:)
Zacząłem pisać go na świeżo – podczas przesiadki pomiędzy przelotami. Codziennie coś dopisywałem i dopieszczałem. Nie chcę jednak dłużej czekać – publikuję już dziś. Obiecuję, że jeśli coś jeszcze sobie przypomnę – dodam do wpisu. Wy też możecie pomóc współtworzyć ten miniprzewodnik – jeśli czegoś Wam brakuje – dajcie znać w komentarzach:)
Dojazd
Podróż do Iten może być niewątpliwie jedną z najlepiej zapamiętanych podróży w Waszym życiu. Możliwości dotarcia do tej najbardziej pożądanej wśród biegaczy destynacji są dwie – szybsza i wolniejsza. Szybsza – to przelot samolotem z Nairobi do Eldoret, następnie podróż matatu – czyli busem. Opcja wolniejsza i zdecydowanie mniej kosztowna to przejazd matatu z Nairobi do Iten. Tak czy inaczej – matatu uniknąć się nie da, i o tym przede wszystkim chciałem napisać.

Kenijskie matatu
Aby złagodzić nieco szok poznawczy, w klimat podróży wprowadzę Was metodą małych kroków. Kroczek pierwszy – wyobraź sobie, że siedzisz w busie wielkości volkswagena transportera, czy forda transita. W Kenii jeżdżą co prawda Toyoty, ale nie poprawia to w wymierny sposób komfortu podróży. Krok drugi – wszystko trzeszczy, piszczy i się telepie, nawet na równych drogach które w Kenii są w dobrym stanie, ale najrzadziej co kilka kilometrów wbudowane są w nie hopki, zmuszające do wyhamowania nawet do kilkunastu km/h. Jedziecie więc, a matatu na zmianę przyspiesza, zwalnia i skacze na hopkach. Krok trzeci – miejsca na nogi brak. Nie bądźcie też zaskoczeni, gdy w 9 miejscowym busie będzie podróżowało 15 osób – to norma, mimo częstych kontroli policji. Krok czwarty – matatu, nawet te najbardziej załadowane, często wyprzedzają. Pardon – wyprzedzają nieustannie – nawet przy szczytowym ruchu na zatłoczonej, jednopasmówce z Nairobi do Iten. Ruch samochodowy ( lewostronny ) w Kenii to jeden współdziałający organizm – wszyscy się wyprzedzają, ale też wszyscy wpuszczają wyprzedzających przed siebie, dzięki czemu w ostatniej chwili nie dochodzi do zderzenia. Nikt się nie denerwuje i nie gestykuluje nerwowo zza kierownicy. I tak setki razy w ciągu jednego przejazdu. Efekt? Na 350 kilometrowej trasie nie widziałem ani jednej kolizji. Welcome to Africa!
Nieśmiertelna prowizorka
Jeśli coś działa, spełnia swoją funkcję – kenijczykowi to w zupełności wystarczy! Całe Iten stoi na prostych i trwałych, prowizorycznych rozwiązaniach. Wchodzisz na piętro, ale zastanawiasz się dlaczego każdy schodek jest innej wysokości? Da się wejść? Da! Zatem nie ma problemu:)
Jedziesz matatu w którym zamiast 9 osób siedzi już 14, a kierowca nadal wpuszcza kolejnych pasażerów.. Mieszczą się? Mieszczą, zatem nie ma problemu:)
Zbite z kilkunastu desek mikroskopijne warzywniaczki, doczeczpione z tyłu matatu dodatkowe lusterka ułatwiające parkowanie, ławka przy sklepie to po prostu deska położona na kamieniach, firana zamiast drzwi, samochodzik dla dziecka zrobiony z kartonika po soku owocowym, z kółkami z nakrętek 🙂
Zakwaterowanie
Budownictwo w Iten wyraźnie różni się od tego, które mamy lub chcielibyśmy mieć w Polsce. Najchętniej wpuścilibyśmy przez ogromne okna jak najwięcej słońca, kenijczycy wolą się przed nim chronić. Okna są więc małe, a wnętrza ciemne. Może to i dobrze, gdyż stanard wykończenia może być dla was kolejnym szokiem – nierówne schody, krzywe i popękane kafelki, mrówki mieszkające w domu – to norma nawet w kilkuletnich budynkach, podobnie jak brak ciepłej wody w kranie. Jedynie nad prysznicami są zamontowane grzałki elektryczne. Za pralkę służy miska z wodą i wprawne ręce. Dla mnie takie warunki były jedynie akcentem wyprawy i nie stanowiły najmniejszego problemu. Jeśli jednak zależy Wam na wysokich standardach ze światowych kurortów, zastanówcie się nad inną destynacją na wakacje.
Warto zobaczyć
Kamariny – legendarny, publiczny stadion lekkoatletyczny w Iten. To tutaj, niemal o każdej porze można było spotkać trenujących biegaczy, a wtorkowe speedworki skupiały najszybszych, oraz tych którzy chcieli ich obserwować.

Rozkopany stadion Kamariny
Obecnie (styczeń 2019) stadion jest w trakcie remontu. Na bieżni zalegają kamienie, w jednym miejscu jest też wykopany, głęboki rów. Oceniliśmy, że przywrócenie go do stanu używalności to kwestia kilku dni zespołowej pracy.
Kenijczycy nie dali się nam namówić do takiej społecznej akcji. Zapytaliśmy ich, czy korzystaliby ze stadionu, gdybyśmy my sami go podreperowali. Odparli że nie – stadion jest w rękach miasta i musi być oficjalna zgoda na treningi. Z drugiej strony nic się nie dzieje – prace utknęły w martwym punkcie. Władze miasta umywają ręce, przekierwując interesantów do kontaktu z odpowiednim ministerstwem.
Cierpi na tym cała społeczność w Iten oraz przyjezdni – na treningi tempowe trzeba jechać matatu na oddalony o 12km stadion w Tambach.

Słoń w Keiro View

Widok z okna w restauracji Keiro View
Najbardziej europejskie w całym Iten miejsce do spania – to ośrodek Keiro View, kilkanaście minut piechotą od centrum. Przepięknie położony na skraju doliny Keiro, zachęca także europejskimi daniami, kawą z ekspresu i poczuciem odrobiny luksusu:) Wysokie ceny stanowią barierę nie do przeskoczenia dla mieszkańców Iten – i nie spotkacie ich tutaj zbyt wielu wcale. Z kolei możecie spotkać sławy polskiej i światowej Lekkiej Atletyki.
Do następnego punktu z zapierającymi dech w piersiach widokami, dojdziecie kierując się wskazaniem tego znaku..

Widok na dolinę Keiro
W każdą sobotę wokół boiska w centrum Iten organizuje sie market. Można kupić tu wszystko, jednak najczęściej marnej jakości. Warto się jednak przespacerować w tych niekończących się górach ciuchów, stertach butów, czy okropnie tandetnych plastikowych AGD – może wyłowicie jakieś perełki – mnie się nie udało:)

Market

Market
Miałem pewną trudność ze znalezieniem pamiątek. Jednym z miejsc, które powinniście zobaczyć jest Olympics Corner – budka w której wyplatane są bransoletki noszone przez najszybszych biegaczy długodystansowych świata.

Za tymi drzwiami powstają bransoletki najszybszych biegaczy świata 🙂
Jedzenie
W Kenii nie pije się herbaty ani kawy. Napojem codziennym jest chai – czyli herbata zaparzona w mleku z niewielką ilością wody. Osobiście radzę nie zamawiać czarnej herbaty – jej przyrządzenie stanowi nie lada problem – który jest rozwiązywany w iście kenijskim tempie. Kawa rozpuszczalna to rzadkość, tym bardziej kawa z ekspresu. Z kolei zaskakująco pobudzający chai dostaniecie nieomalże od ręki – każdy hotel (czytaj – restauracyjka) posiada zapas gorącego chai, nalewanego na zawołanie wprost z termosów. Zdarza się też, że chai jest bezpłatny, jako dodatek do zamówienia.
Kenijska kuchnia stoi na ugali – czyli na gęstej papce z białej mąki kukurydzianej. Ugali jedzą prawie wszyscy – a w szczególności biegacze. Potrawa sama w sobie nie ma smaku, a kenijczycy najchętniej spożywają ją razem z managu – roślinie podobnej do szpinaku, posiekanej i przesmażonej.

Ugali
Chapati – to naleśnik z tej samej mąki kukurydzianej i wody. Powiem krótko – jest przepyszny, nie sposób mu się oprzeć. W każdym hotelu można kupić go za równowartość 80 groszy. A wystarczą 2 chapati aby najeść się do syta:)

Chapati (naleśnik), cabbage(kapusta) i managu (zielone – coś jak szpinak)
Grzechu warte jest świeżo usmażone ndazi lub mandazi (czyli wiele ndazi) Również oparte na mące kukurydzianej, lekkie i puszyste, przypominające pączka, słodkawe ciasto. Palce lizać.

fryty – masala chips
Pozostałe potrawy kenjjskie również są warte poznania – i do próbowania przede wszystkim zachęcam. Sukuma, gideri, uji, masala chips – to pozycje obowiązkowe. Jednak jeżeli poszukujecie wyjątkowych doznań dla kubków smakowych, nie znajdziecie ich w tradycyjnej kuchni – smaki są proste i delikatne. W ramach odrobiny pikanterii możecie poprosić o papryczkę piri-piri:)
Jest hotelik w Iten, który chciałbym Wam polecić z całego serca – to Oasis hotel, prowadzony przez przeuroczą Nancy. Kuchnia jest przepyszna, a atmosfera bardzo serdeczna. Od Nancy na pewno nie wyjdziecie ani głodni, ani spragnieni, ani smutni:)
Shopping
Spacerując po Iten na mini-warzywniak natkniesz się dosłownie co krok. Ale cóż to są za warzywa! Próżno w Polsce szukać tak perfekcyjnie dojrzałych avokado, bananów, mango, papai czy ananasa. Dostajemy albo niedojrzałe, które się psują, albo już zepsute. W Iten jest ich pod dostatkiem, za cenę 4-10 razy niższą (!) niż nad Wisłą.

Za 13 dojrzałych bananów zapłaciłem niecałe 5zł:)

Warzywniak

Warzywniak 🙂

Targowisko
Przechadzając się po Iten trafiłem na 2 sklepy stricte biegowe.. i żadnego sklepu poświęconemu innej dyscyplinie sportu. Ceny całego asortymentu to połowa naszych cen rynkowych. I co najważniejsze – spokojnie można kupić tu najlepsze kiedykolwiek wyprodukowane stroje startowe – wiem co mówię – od lat w każdym sklepie biegowym w Polsce dopytuję o stroje startowe – albo ich (już) nie ma, albo sprzedawca nie wie w ogóle o czym mowa (cyt: „a co to jest singlet?„) albo rozmiary są.. XXL.
W Iten rozmiarówka kończy się na M. Najlepszych, najlżejszych ciuchów, wyprodukowanych do bicia rekordów świata. No i najważniejsze – można, a nawet trzeba się targować:)
Relacje
Myślę, że na tym opiera się siła tej społeczności. Na utrzymywaniu relacji, które przejawia się choćby w ciepłym przywitaniu. Miękki, swobodny uścisk dłoni, przedłużony kontakt palców, uściski i wymiana spojrzeń na przywitanie. My wolimy gwałtownie miażdżyć swoje dłonie siłowym uściskiem.

Sfotografować smutnego kenijczyka – niemożliwe:)
Dwójka znających się kenijczyków nie może po prostu spotkać się wymieniając zdawkowe, europejskie przywitanie. Muszą przystanąć i choć chwilę porozmawiać. Nie ma znaczenia, czy są pojedynczymi pieszymi, czy kierowcami wiozącym przeładowane matatu.
I tak Iten trwa latami. Jeśli sąsiadowi zawali się warzywniaczek – sąsiad ze stolarni obok za moment podrzuci kilka desek do naprawy.

Stolarnia – tuż przy głównej drodze
Kierowcy zepsuł się motocykl? Nie dalej jak kilkaset metrów ktoś prowadzi warsztat i na kolanie przyspawa uszkodzone części. Potrzebna nowa fryzura, czy sukienka – każda niezbędna usługa jest dosłownie o krok. Ceny są wszędzie te same i nikt nie robi nikomu konkurencji. Jednocześnie ceny te są tak absurdalnie niskie, że nie ma takiej możliwości, by w Iten stanął dyskont i wyciął konkurencję dumpingiem.
Iten lifestyle – po pierwsze nie spiesz się!
Tu nigdzie, nikomu i chyba nigdy się nie spieszy. Stoisz w kolejce w sklepie, a sprzedawcy zadzwonił telefon? Najpierw porozmawia, później Cię obsłuży 🙂 Oczywiście – nie anonimowo – spyta jak masz na imię, skąd jesteś, czy masz żonę/męża, dzieci. No i na ile czasu zostajesz. Wyjście do hotelu na szybką herbatę – nie ma mowy – nawet w pustej knajpce spędzisz godzinę, a mieszkańcy z pewnością zechcą się z Tobą zapoznać:)
Umówienie się z Kenijczykiem na dokładną godzinę to abstrakcja. Piętnastominutowe czy półgodzinne spóźnienie nie jest niczym niezwykłym – po prostu tak żyją:) Do codzienności należy też widok śpiącego na trawie – z tym że w Polsce będzie to pijaczek, a w Iten – zupełnie normalny człowiek, który stwierdził że się zmęczył i musiał odpocząć.

Odpoczywający sprzedawca
Nie ma większego sensu wymuszanie na kenijczykach pośpiechu – nie licz przyspieszenie, ani tym bardziej na zrozumienie. Najlepiej przyjąć ich sposób myślenia – niewątpliwie uprzyjemni to Twój pobyt, a może i dalsze życie? 😉
Zachowanie nielicznych dzieci wskazuje, że niektórzy przyjezdni rozdają dzieciakom cukierki i słodycze. Zapewniam Was, że nie są one im potrzebne. Jeśli chcecie coś dla nich zrobić – porozmawiajcie z nimi, pobawcie się, zróbcie selfie – będzie kupa śmiechu, gwarantuję!

Dzieciaki prawie codziennie czekały aż wrócimy z treningów. Wtedy padały na nasze podwróko..

Do dobrej zabawy nie trzeba zbyt wiele:)
Jeśli musicie coś podarować – podarujcie zabawkę – piłkę, czy coś w co zgrają w swojej gromadzie. Ale proszę, nie wyrabiajcie w nich przyzwyczajenia, że mzungu rozdają słodycze czy pieniądze.
Mieszkańcy, z którymi miałem przyjemność rozmawiać, opowiadali o szczególnym rodzaju przyjeżdżających tu mzungu – nie rozmawiają, nie odpowiadają na pozdrowienia – tylko trenują, jedzą i śpią. Proszę was serdecznie – nie bądźcie tacy – jeśli takich mzungu będzie więcej, w końcu zepsujecie to miejsce. Lepiej zdecydujcie się ma wypożyczenie namiotu hipoksyjnego. Nie musicie zostawić w Iten góry gotówki – zostawcie tam swoje serce:) A jeśli zrobicie to dobrze, wywieziecie z Iten nie tylko formę, ale przede wszystkim piękne wspomnienia na całe życie.