Kenia – Iten – Dzień Szósty

Dziś z samego rana zrobiłem pranie i poszedłem pobiegać samotnie. Właściwie brzmi to śmiesznie, gdyż nawet na bocznych trasach w Iten, można spotkać biegaczy dosłownie co kilkaset metrów. Aby się nie zgubić, nawigowałem wzdłuż trasy z poniedziałku.

Rozbieganie zakończyłem przebieżkami na boisku, zamykając licznik na 15 kilometrach.

Ćwiczenia techniczne prowadzone przez Yacoola na boisku dały mi dziś w kość. Półtora godziny różnych sposobów na obudzenie i wzmocnienie sprężynowania wygłodziły mnie na maksa. Dochodziła 11, a wciąż nie zjadłem śniadania. Wilczy apetyt zaspokiłem sokiem z mango, bananami i kenijską herbatą.

Dalsza część dnia to leniwe spacery po Iten i popołudniowe zajęcia z yogi. W międzyczasie zjadłem 2 avokado, które są tu wybitnie smaczne.