Dzień rozpoczęlismy od przystawki przed bieganiem – sesji medytacji oraz mobilizacji bioder. Gdy po wszystkim ruszyliśmy w trasę, czułem dużą swobodę ruchu. Staraliśmy się biec nieco spokojniej niż wczoraj, ale mimo wszystko poonaliśmy 11km ze średnią 4:30. Aklimatyzacja do wysokości postępuje – w porównaniu do wczoraj wszedlem już na 97% natlenienia. Jedynie naszym kenijskim przyjaciołom zmierzyłem 100%.
Dlasza część dnia przebiegła nie mniej intensywnie. Ponad godzinę spędziliśmy na ćwiczeniach technicznych, gdzie próbowaliśmy popracować nad sprężynowaniem. Zaś po południu półtoragodzinna sesja yogi zakończyła się relaksacją z której nie miałem ochoty wychodzić. Zostały ze mnie tylko oczy wpatrujące się w rozgwieżdżone niebo.
Egzotyka kenijskiej rzeczywistości pociąga mnie i hipnotyzuje na każdym kroku. Najprzyjemniejszą częścią dnia wcale nie są treningi, ale spacery po Iten i poznawanie jego tajemnic. Nigdy nie zrobiłem tylu zdjęć w 3 dni a i tak się ograniczam. Zresztą sami popatrzcie.