Przebudowa

Minione tygodnie to okres przede wszystkim przemyśleń. Przyzwyczaiłem się tak bardzo do niebiegania, że już nie jestem tak niecierpliwy na powrót. Przestałem planować starty, czy nawet powrót do regularnych treningów. Zwyczajnie wyczekuję na ustąpienie objawów, i gdy się to stanie – spokojnie wrócę do aktywności.

Kilka dni temu wyszedłem na testowy bieg i.. zawróciłem po 1.5km W łydce powróciło znajome kłucie więc wolałem nie przekonać się, czy uda się to „rozbiegać”. Oprócz przykrych obserwacji miałem też pozytywne – pomimo 5 tygodni przerwy nie zapomniałem kroków biegowych – te stawiałem lekko i swobodnie – czyli inaczej niż po poprzednich roztrenowaniach, po których pierwsze treningi zamieniały się w walkę o przetrwanie. Utwierdziłem się więc w przekonaniu, że warto poczekać jeszcze kilka/naście/dziesiąt dni zamiast na siłę wracać.

By kiedyś osiągnąć ten stan (film by yacool @ parawruch.pl)

Korzystając z przerwy staram się zrealizować cel, którego nigdy nie osiągnąłem w wirze pełnego treningu czyli spadek wagi. Przekonałem się już, że obcinanie kalorii w trakcie intensywnych tygodni jest sporym ryzykiem – kontuzji, przetrenowania. Przekonałem się też, że ryzykiem jest wznowienie treningów z dodatkowym bagażem po przerwie. Mięśnie pamiętają stary ruch, ale ścięgna i stawy mogą nie być gotowe na jego wielokrotne powtórzenie z większą masą. Zresztą.. myślę że szkoda treningów i czasu na zrzucanie tłuszczyku.. Chociaż to właśnie tłuszczy spożywam najwięcej:)

Odchodząc od tematów biegowych – widzę też inne zalety tej przerwy. Czas spędzony z synkiem jest nie do przecenienia.