SRT – nagranie

Na takie treningi czekam całą zimę – kilkanaście kresek powyżej zera, słonecznie, bezwietrznie i zielono. Ubranie zajmuje chwilę – przecież to tylko skarpety, szorty, singlet i buty (są jeszcze okulary, rękawek od halfworn robiący za frotkę i pas na chusteczkę + klucze, pulsometr) ale miało brzmieć jakbym ubierał się migiem. Bo przecież w porównaniu do zimowej zbroi, ubranie tego zajmuje moment i już można pędzić, łykać kilometry.

Dziś miałem ochotę trochę przetestować nogi, sprawdzić jak pamiętają „dawne” prędkości – biegi ciągłe swobodnie po 3:50-3:40. Cóż – nogi może i pamiętają, ale płuca i serce jeszcze nie wybudziły się z marazmu. O ile nie miałem żadnego kłopotu ze sprężystością kroku, o tyle literalnie brakowało mi momentami tchu. Nie chcąc się zajechać zatrzymałem się kilkakrotnie na odpoczynek.

Uwielbiam to uczucie – ranek, pusta asfaltowa droga, pełne słońce, cisza. Mięśnie gorące od wysiłku, ubranie przemoczone od potu. Zapamiętuję je jak nagranie na ciężkie, zimowe czasy – polecam