Poniedziałek. Drugi pod względem popularności w memach dzień tygodnia. Nikt nie nazwie go poniedziałeczkiem, poniedziałkuniem – i trudno się dziwić. Po dwóch dniach odpoczynku myśl o powrocie do pracy jest co najmniej nierozweselająca.
Moim sposobem na odczarowanie poniedziałku jest.. bieganie. Tego dnia nie planuję mocnych treningów – te odbyły się w sobotę i niedzielę. Wystarczy 10 kilometrów – lecz muszę odbębnić je przed pracą. Uwierzcie, że nie jest łatwo wstać, szczególnie gdy w nogach siedzi jeszcze zmęczenie z niedzieli.
Wygranie tego miniwyzwania, zadania „dla chętnych” daje łyk miłej satysfakcji i pozytywnej energii. Rozpędzając się wraz z budzącym miastem właśnie w poniedziałek, zmieniam punkt odniesienia w postrzeganiu problemów, którym mam stawić czoła.
Wracając na ziemię – dalsza część poniedziałków to nie zawsze sielanka. W tym roku dość często wychodzę wieczorem na drugi trening. Czasami dodaję siłownię, a bywało, że do pracy dojeżdżałem rowerem, co przekładało się na ponad 2.5 godziny aktywności. Można? Można – ale zapasy w lodówce znikają nawet nie wiadomo kiedy, i do niczego dobrego mnie to nie doprowadziło
Na koniec porannej dyszki zazwyczaj dodaję przebieżki. 10x20sekund, przerwa 40 sekund – ot, w sam raz aby rozpędzić zaspane mięśnie. Dziś – po raz kolejny z siłą wodospadu – wróciła myśl o technice biegu – lądowaniu na śródstopiu, zamiast na pięcie. Wcześniej próbowałem zmieniać ją już kilka razy – kończyło się na zaniechaniu, a w ubiegłym roku – kontuzją. Pomyślałem – spróbuję te przebieżki podjąć „naturalną” techniką biegu.
Czułem jakbym dostał skrzydeł! Z nieodczuwaną jeszcze nigdy swobodą fruwałem kolejne przebieżki! W każdym kroku czułem energię z bioder wystrzeliwującą całe ciało do przodu. Ruch rąk i nóg był efektem – nie przyczyną ruchu postępowego.
Gdy truchtając przechodziłem do uderzenia piętą, mocno odczułem, jak bardzo hamujący i nieekonomiczny jest to ruch. Myśl o zmianie techniki zaczyna rozkwitać na dobre. Tylko dlaczego teraz, na kilka tygodni przez Poznań Maraton?
Fot. Paweł Marcinko