Ostrzenie oręża

Skupienie nad wkrętką pochłonęło wszystkie treningi w ubiegłym tygodniu. Najpierw wtorkowe 20x200m które tradycyjnie poskładało mnie tak mocno, że przespałem trening następnego dnia! Obudziłem się zbyt późno i nie było mowy nawet o krótkim truchcie. Wyszło na dobre – tego dnia w całej Polsce panowały niemiłosierne upały – formy bym nie wyrzeźbił, a tylko zmęczył się niepotrzebnie.

Czwartek chciałem pobiec trochę żwawiej – bieg ciągły – 10km w ok 4:00/km z luźnej nogi, jednak już po pierwszych krokach czułem że rozruszanie się zajmie mi trochę więcej czasu, a o zakładanym tempie nie ma mowy. Podjąłem więc tylko delikatne kilometrówki 4x1km (3:56, 3:44, 3:44, 3:33) z przerwą na nagrywanie techniki biegu.

Nie byłem zadowolony – słaba wkrętka, rozhuśtany tułów, chaotyczny ruch ramion – w biegu trudno wyczuć takie niuanse. Jeszcze na tym samym treningu mocno skupiłem się na pracy nogi w podporze i niskim zejściu kolanem do środka. Na wypoczętej nodze w piątek podjąłem Zabawę Biegową 20×1 min i również minutowej przerwie. Byłem bardzo zadowolony wyraźnie mocną sprężyną jaką generowałem z wkrętki, a jedynym problemem stało zapanowanie nad wystarczająco szybkim rozluźnieniem tuż po odbiciu, aby nie tłumić niepotrzebnie kroku. To brzmi dziwacznie, prawda? Rozluźnienie mięśni w biegu? Zapewniam Was, że da się to uzyskać, a nagrodą jest jeszcze szybszy bieg i swobodniejszy oddech.

Soboty pozostawiam na luźne człapanie i zebranie sił przed niedzielnym akcentem – i nie inaczej było tym razem. 18 kilometrów po centrum Gdańska, z przystankami na dodatkowe ćwiczenia techniki biegu.

Bałem się niedzieli i tego co przyniesie. Dawno już nie biegałem dłuższego Biegu ciągłego – a to ostatni mocny trening przed zbliżającym się Biegiem o kryształową perłę jeziora Narie. Trening który miał dać nadzieję na jakikolwiek występ bądź definitywnie ją przekreślić. Zaplanowałem 20 kilometrów w tempie <4:00 i wreszcie sie udało! Wróciłem mokry jak szmata ale szczęśliwy – przez cały dystans utrzymałem zakładane tempo, a tętno pozostało w drugim zakresie, pomimo panującej na dworze duchoty i ok 22°C.

Pozostało już tylko odliczanie dni, ostrzenie oręża przebieżkami – i po rocznej przerwie wracam na mój ulobiony wyścig!


Tytułowe foto ustrzeliłem na rozbieganiu w stoczniacesarska.pl