wspomnienia trzylatka

Od kiedy temperatury obniżyły się na tyle, że na treningi muszę zakładać czepek, biegam też z słuchawkami w uszach. Po pierwsze dlatego, że jest trochę raźniej, a po drugie dlatego, że nawet lekki wiatr powoduje że w uszach w czepku słuchać nieprzyjemny szum. Właściwie, to ten drugi powód jest przeważający – w ciepłe dni bardz rzadko zakładałem słuchawki, a kiedy już je ubierałem, często chowałem je po pierwszych kilometrach pod frotkę:) I choć dźwigam kilka giga muzyki w telefonie, to przy sześciu treningach w tygodniu każda piosenka zaczyna się w końcu nudzić.

Dziś postanowiłem spróbować innej niż zwykle muzyki. Lubię słuchać radiowej „trójki” ale kiedy włączyłem ją ok 9:30 i trafiłem na „informator ekonomiczny” zwątpiłem. Przypomniałem sobie za to wspaniałe wpisy Biegacza Dookoła Jeziora o muzyce, którą słucha podczas biegania. Wybór padł na Pink Floyd – zespól, którego utworów słuchałem mając 3 lata(? wiem o tym tylko dzięki opowieściom Taty, nie pamietam abym ich słuchał:)). Ucieszyłem się więc, gdy w aplikacji „Polskie Radio” znalazłem stację „Pink Floyd”. Przeszperałem jeszcze internet w poszukiwaniu informacji o zużyciu danych przez internetowe radio (~60Mb/h) i ruszyłem w strone Brzeźna i Sopotu.

Powiem tak: Jeszcze nigdy żadna muzyka na treningu nie działała w taki sposób. Czułem się jakbym przeniósł się w zupełnie inny wymiar – ciało biegło, a myśli były zupełnie gdzieś indziej, czułem spokój, beztroskę, jakby czas się zatrzymał. Nie dziwię się, że Biegacz Dookoła Jeziora zabrał właśnie tę muzykę jako „tajną broń” na wypadek kryzysów na bieg Łemkowyna Ultra Trail. 18 kilometrów przy temperaturze odczuwalnej -11°C minęło mi bardzo szybko. Póki co, Pink Floyd ląduje na szczycie mojej biegowej playlisty:)